Opis forum
Przytaknęła głową na znak że rozumie. Możliwe było to, że nie jest wściekły jak zdążyła zauważyć, chłopak zaczął się powoli przyzwyczajać do tego kim teraz jest. Kiedy patrzył jej w oczy poczuła nagłe szczęście. Nie potrafiła tego opanować i zaczęła uśmiechać się wesoło. Zaśmiała się melodyjnie i nie zdążyła odpowiedzieć. Czekała aż wszystko sobie wyjaśnią aż w końcu powiedziała
-Czułam szczęście...zgadza się.?
Spytała przyjaznym głosem i spojrzała pytająco na chłopaka. Widząc jego przejęcie zdziwiła się lekko. Postanowiła jednak nie mieszać się do rozmowy.
Offline
Administrator
-Nadal chce wrócić do domu...-powiedział nagle, wcale nie zrezygnował z tego pomysłu.
-Tak, wiem że to Ty mnie stworzyłaś, jakżebym mógł zapomnieć- stwierdził spokojnie.
Słuchał jej słów i zastanawiał się niby czego to ma się uczyć, w sumie chyba nie ma w tej kwestii wiele do nauki?
Spojrzał na Charlotte.
-I właśnie to miałaś poczuć, znaczy chciałem żebyś poczuła- wyjaśnił.
Offline
Przytaknęła głową i uśmiechnęła się delikatnie.
-Czyli jednak się nie mylimy...masz genialny dar. Pomoże Ci on podczas nauki nowonarodzonych. Nie martw się będzie ok
Powiedziała a na jej twarzy widniał jak zwykle ciepły uśmiech. Słysząc że chłopak chce wrócić do domu, spuściła wzrok i zaczęła się zastanawiać nad tym czy chłopak ucieknie czy może zostanie mimo tęsknoty rodziny.
Ostatnio edytowany przez Charlotte (2010-06-14 09:36:15)
Offline
Administrator
Słuchał Charlotty, może jednak ma rację.
-Może, kto wie..-powiedział z nieznacznym uśmiechem.
Sam był ciekaw czy poradzi sobie ze szkoleniem kogokolwiek, ale swoich obaw nie wypowiadał na głos, wolał zachować je dla siebie.
Wsunął dłonie do kieszeni, przez skórę czuł że zaraz się zacznie jakaś afera.
-Dużo masz tych nowo narodzonych.- spytał patrząc na Marię.
Offline
Zerwała się z krzesła jak poparzona.
-Kurwa, czy ja mówię niewyraźnie?! Ok... - załamała ręce, patrząc na niego z powątpiewaniem.
-Chcesz wrócić i zabić całą rodzinę, tak? - uniosła brew i opadła na fotel.
-Tak myślałam... - dodała, widząc jego minę. - Na razie niezbyt wielu.
Offline
Uśmiechnęła się szerzej, widząc że chłopak się przekonuje. Usiadła po turecku na ziemi i patrzyła z zainteresowaniem na Marię i Jaspera. Maria miała niezłe plany co do niego, było to widać na pierwszy rzut oka. Chłopak miał talent do walki dlatego go wybrała. Ona się na tym zna jak nikt tutaj. Sama wytrenowała Charlotte co się na pewno bardzo jej przyda. Liczyła się z tym, że w każdej chwili może zostać zabita lecz Maria bardzo często wiedziała co robi. Podskoczyła siedząc, słysząc wybuch Marii. Zaśmiała się cicho i podparła brodę o rękę, którą opierała o kolano.
-Mario...spokojnie. Dopiero co został przemieniony w wampira. I tak jest dobry że to wszystko ogarnia...
Powiedziała z uśmiechem.
Ostatnio edytowany przez Charlotte (2010-06-13 18:20:38)
Offline
Administrator
No tymi słowami to go załatwiła, chłopak zdębiał i pokręcił przecząco głową, nie chciał zabić nikogo,a na pewno nie własną rodzine.
-Nie nie chce- odparł choć ona wcześniej wyczytała to z jego zachowania.
Spojrzał na nią dopiero jak mówiła o nowo narodzonych.
-Czyli mam szansę ich jakoś wyszkolić.- stwierdził po chwili, lepiej w końcu zacząć od małej grupki, a już miał plan, postanowił najpierw wzbudzić w nich szacunek no i mieszać w ich emocjach.
Offline
Odetchnęła głęboko i spojrzała na Charlotte. No tak, w sumie miała rację.
-Mądrala! A z samą sobą byś nie wytrzymała. Charlotte ma rację. - pomyślała i kiwnęła głową. Rozluźniła się nieco i uspokoiła.
-Pewnie, że tak. Na to liczę. - powiedziała pewna siebie i znów utkwiła wzrok w Jasperze. Jak na rasowego narcyza przystało, Maria wciąż nie mogła wyjść z podziwu, że tak dobrze wybrała.
Offline
-Więc jeśli nie chcesz ich zabić, jak narazie tam nie wracaj. Kiedy nauczysz się panować nad pragnieniem może i tam wrócisz, ale nie na stałe. Nie dasz rady, mimo że bardzo będziesz chciał.
Posłała mu delikatny uśmiech.
-A co do nowonarodzonych...ich zawsze da się wyszkolić, tylko trzeba znaleźć sposób..a ty chyba już jakiś masz
Zaśmiała się rozbawiona jego skupioną miną.
Offline
Administrator
-Tak, tak chyba coś mam..-powiedział chłopak z lekkim cwaniackim uśmiechem, cóż taki uśmiech do niego nie pasował, ale cóż teraz go użył.
Westchnął cicho, jakby z nutką smutku, teraz już był pewien że do domu nie wróci, nigdy, nie może narazić matki na takie niebezpieczeństwo.
-Coś wymyśle i będziesz miała swoją armię- obiecał, czyżby już był jej posłuszny, a cały czas miał na uwadze że to ona go przemieniła.
Offline
Kiedy Jasper się zgodził, odetchnęła z ulgą. Teraz Maria będzie przez jakiś czas zadowolona aż do czasu pierwszego treningu. Nie mogła się już doczekać widoku armii nowonarodzonych. Wiedziała że to będzie nie lada widok. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i wzrokiem śledziła zachowanie Marii.
Offline
Uśmiechnęła się szeroko. Wspaniale! Gdy złapała się na tym, że szczerzy się z byle powodu, natychmiast spoważniała i odchrząknęła.
-Mhm, wiem wiem... - mruknęła, nie spoglądając na nich. No przecież nie będzie skakać z radości pod sufit. Nie ona. Na dowód tego, że jest zadowolona będą mieli to, że przez jakiś czas nie będzie ciskać z oczu piorunami ani na nikogo warczeć. Chociaż w sumie nigdy nic nie wiadomo.
Offline
Administrator
Odetchnął z ulgą, już się na nich nie drze a to już jakiś plus jest.
Spojrzał na nią przez ramię, dla niego to ona jak nic udawała tylko taką zajętą.
-Mamy jakieś zajęcia, czy możemy robić co chcemy teraz...-jego osobiście rozpierała energia, i chciał coś zrobić.
Offline
Czekała na odpowiedź Marii. Już widziała jak wampir biegnie przez las, powalając wszystkie drzewa po drodze. Zaśmiała się cicho na tą myśl i spojrzała na niego rozbawiona.
-Idziesz pobiegać.?
Spytała go.
Offline
-Jesteś wolny, jak na razie. - schowała wszystkie papiery do szuflady i w końcu na niego spojrzała.
Może i udawała, może nie. Patrzyła na niego, wyczekując reakcji.
Offline