Maria - 2010-06-13 19:25:33

.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 19:28:00

Chłopak wyszedł z namiotu Marii i rozpierany przez energię puścił się pędem do lasu, tam gdzie ona poszła.
W końcu zatrzymał się między drzewami rozglądając się za Marią.

Maria - 2010-06-13 19:33:10

Dotarła do lasu i zaczęła skakać z drzewa na drzewo. Gdy zobaczyła, że Jasper szuka jej wzrokiem, przeskoczyła na gałąź tuż nad nim.
-Tutaj. - powiedziała nagle i zeskoczyła, lądując przed nim.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 19:39:49

Zaskoczyła go jednak tym swoim nagłym pojawieniem się.
-Widzę właśnie- powiedział spokojnie rozglądając się.
-A więc mam być trenerem Twojej armii, a sam niewiele wiem- chłopak uderzył pięścią w drzewo, które złamało się pod takim uderzeniem.
Nie był zdenerwowany, ot tak sprawdzał ile ma siły. A drzewo upadło obok nich.

Maria - 2010-06-13 19:44:11

Czemu ciągle bawiło ją jego zachowanie? Ten jego udawany obojętny ton, wybuchy złości i teraz nadmiar energii.
-Spokojnie, wszystkiego nauczysz się z czasem. Co chcesz wiedzieć? Choć i bez tego byś sobie poradził.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 19:51:49

Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
-Ja jestem spokojny- powiedział szczerze.
-Najlepiej....wszystko...-dodał weselej.

Maria - 2010-06-13 20:01:35

-Pytaj o co chcesz, będzie prościej. - odpowiedziała bez namysłu i uśmiechnęła się lekko, uciekając gdzieś wzrokiem.
Przeczesała włosy ręką i upięła je wysoko, żeby jej nie przeszkadzały podczas biegania.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 20:08:45

-Jak według Ciebie  powinno wyglądać szkolenie nowo narodzonych...- spytał z ciekawości.
W międzyczasie chłopak zdjął bluzę i koszulę zostając w spodniach, takie przyzwyczajenie w ostatniego  biegania, kiedy był jeszcze człowiekiem.

Maria - 2010-06-13 20:18:11

-Przede wszystkim mocny wycisk. Oni i tak nie czują zmęczenia, czy bólu. Bądź ostry i nie okazuj słabości. - powiedziała jak wyuczoną formułkę i odwróciła wzrok, gdy zaczął się obnażać.
Nie mogła się powstrzymać, by nie spojrzeć raz jeszcze. Choć starała się, by tego nie zauważył. Była pod wrażeniem jego doskonale wyrzeźbionych mięśni.
-Przestań się ślinić i do roboty! - podpowiedział głos w głowie na co ocknęła się i wbiła wzrok w ziemię.
-Tak...więc na początek kilka okrążeń wokół obozu.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 20:21:41

Słuchał jej instrukcji przytakując głową. Spokojnie odwiesił swoje rzeczy na gałąź.
-Wokół całego...-spytał przygotowując sie do biegu.
W sumie jego zachowanie zaczynało być coraz bardziej swobodne w jej towarzystwie.

Maria - 2010-06-13 20:25:07

-Tak, całego. Daj znać jak będziesz miał dość. - to mówiąc wspięła się na drzewo.
-Gotowy? - spytała i nie czekając na odpowiedź zaczęła skakać po drzewach.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 20:32:16

-Ok....-powiedział i spojrzał za nią kiedy wspinała sie po drzewie.
Kiedy ona ruszyła i on ruszył, tyle że biegł po ziemi jak szybko mógł, a o dziwo mógł biec o wiele szybciej niż kiedyś.
Biegał....
biegał....
biegał....
biegał....
biegał....
i jeszcze biegał i nie miał dość.

Maria - 2010-06-13 20:35:09

Zeskoczyła z drzewa i zaczęła biec razem z nim. Zrobili jeszcze kilka okrążeń zanim stanęła w miejscu, gdzie zostawił ciuchy.
Oparła się o drzewo i czekała aż mu się w końcu znudzi.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 20:44:23

Nie no takie bezsensowne bieganie było...bez sensu. W końcu przystanął przy drzewie na którym zostawił swoje ubrania.
-Jakoś wcale mi nie lepiej.- powiedział stojąc obok niej, a może mały sparing z wampirem by mu pomógł?

Maria - 2010-06-13 21:04:39

Nie całkiem bez sensu, miał się wyładować. Westchnęła na jego słowa i zamyśliła się.
Nie chciała by trenował tak ostro już pierwszego dnia. Nie miała zamiaru go wykończyć.
-Trudno. Może jutro urządzimy sobie jakiś trening z resztą młodych.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 21:14:21

Wzruszył ramionami słysząc jej słowa, czyżby się o niego troszczyła? kto wie?
-Jasne, kiedyś musze poznać innych nowo narodzonych- powiedział zakładając koszulkę.

Maria - 2010-06-13 21:19:04

Troska? No nie wiem... W końcu ona do troskliwych i czułych nie należała. Dlaczego miałaby zmieniać nawyki przy nim?
Ha! A może nią manipuluje? W końcu nigdy jakoś specjalnie nie spoufalała się z nowymi. Mieli dla niej tylko walczyć.
-Taaa... - powiedziała cicho. "I zapada wtedy taka niezręczna cisza."

Jasper Whitlock - 2010-06-13 21:27:11

Spojrzał na nią w chwili owej "niezręcznej ciszy"
-Więc powinienem wiedzieć coś więcej....-spytał przerywając tę ciszę, nie lubił ciszy.
On wcale nie manipulował nią, no może troszkę, ale tylko niewinnie, i na razie nic nie wychodziło.

Maria - 2010-06-13 21:39:52

-Chyba nie. Wszystko wyjdzie w praniu. - odpowiedziała, wdzięczna, że powiedział cokolwiek. 
Miała ochotę wrzeszczeć, by wynosił się z jej głowy, ale w sumie sama nie była pewna czy to jego sprawka.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 21:44:46

-Ok...w takim razie świetnie- powiedział z nieznacznym uśmiechem. Jednak jego głowę znów zaprzątało to dziwne uczucie pustki, to które towarzyszyło mu zaraz po opuszczeniu domu.
Uśmiechnął się patrząc na nią, przy okazji sięgnął dłonią do tyłu po koszulę, która wisiała jeszcze na gałęzi.

Maria - 2010-06-13 21:48:33

Odwzajemniła uśmiech mimo woli i ruszyła w stronę namiotów.
-Idziesz, czy będziesz jeszcze biegał? - krzyknęła przez ramię.

Jasper Whitlock - 2010-06-13 21:50:04

-Ide...ide..-odpowiedział po chwili i ruszył za nią z powrotem w stronę obozu.

Edward Cullen - 2010-06-13 22:33:17

Zmęczony wyszedł na polanę. Szedł długo nie wiedząc gdzie się znajduje. Usiał na środku polany i czekał na śmierć. Cóż od wielu dni nie jadł. Był wycieńczony i bardzo samotny. Śmierć rodziców go bardzo przybiła, teraz chciał jak najszybciej do nich dołączyć. Zastygł w bezruchu czując na sobie wzrok leśnych zwierząt i innych istot, które las ten zamieszkiwały.

Charlotte - 2010-06-14 09:23:38

Chodziła sobie tanecznym krokiem między drzewami. Na jej twarzy widniał wesoły uśmiech. Nuciła sobie coś pod nosem i nie zwracała uwagi na zwierzęta kręcące się niedaleko. Doszła do rzeki i przeskoczyła ją zgrabnym skokiem lądując na kamieniu po drugiej stronie. Zeskoczyła z niego i dalej szła w stronę polany. Zatrzymała się na jej skraju i przekrzywiła delikatnie głowę na bok zdziwiona obecnością tutaj kogokolwiek. Kiedy zawiał wiatr poczuła zapach jego krwi a tęczówki przybrały czarną barwę. No cóż...nie miała zamiaru jak narazie się na niego rzucać. Podeszła do niego bezszelestnie. Stanęła za nim i nie odezwała się słowem, czekając na reakcję chłopaka. Wyglądał jej na zmęczonego i nieszczęśliwego.
Kolejny poszkodowany dzisiaj...
Pomyślała i skrzyżowała ręce na piersi.

Mistrz Gry - 2010-06-14 16:56:19


Małej wiewiórce nudziło się siedzieć w swojej dziupli i wyszła na gałąź, nieźle się zdziwiła widząc człowieka, do tej pory nikt tak wysoko nie siedział. Spanikowana z piskiem rzuciła się na Charlotte próbując ją podrapać

Charlotte - 2010-06-14 17:19:46

Od razu zareagowała. Złapała wiewiórkę i zaśmiała się wesoło.
-Oj chciałabyś...
Pokazała jej język i postawiła ja na tej samej gałęzi. Sama zeskoczyła gałąź niżej i spojrzała w górę. Widząc że wiewiórka nadal się na nią patrzy, parsknęła wesołym śmiechem. Zeskoczyła z drzewa i spojrzała za zwierzę.
-Zadowolona.?!
Spytała rozbawiona i usiadła po turecku na ziemi.

Mistrz Gry - 2010-06-14 17:31:45


Wiewiórka zadowolona maszerowała po gałęzi. W końcu jednak spojrzała na dół i...i co? poczuła zwierzece wyrzuty sumienia. Zeskoczyła po gałęziach na ziemie i przysiadła obok Charlotty, aby po chwili wdrapać się na jej kolana

Charlotte - 2010-06-14 17:37:59

Zdziwiona podniosła trochę ręce do góry i zaśmiała się cicho.
-No cóż...wiewiórka zmienną jest
Powiedziała żartobliwie i podrapała ją za małym uszkiem. Przyglądała się jej z zainteresowaniem w oczach.

Mistrz Gry - 2010-06-14 17:41:53


Wiewórka uniosła swój mały łebek, a jeszcze mniejsze oczka utkwiła w oczach wampirzycy. W sumie gdyby wiewiórka była normalna to dawno by zwiała, a nie siedziała na kolanach potencjalnego mordercy. Nadstawił łebek pod kolejną porcję pieszczot.Wyraźnie zwierzątko choć dzikie lubiło być rozpieszczane.

Edward Cullen - 2010-06-14 17:48:54

- Witaj pani. Co tu robisz samotnie tak daleko od cywilizacji. Czyżbyś nimfą leśną była? - spytał zdziwiony urodą dziewczyny. Jeszcze tak pięknej kobiety nie widział w swym krótkim życiu na oczy. Uśmiechnął się lecz blado to wypadło. Spojrzał na zwierzątko, które siedziało na kolanach dziewczyny i czekał co też ona mu powie. Miał nadzieję, że śmierć mu zaproponuje.

Charlotte - 2010-06-14 17:49:22

Położyła się na brzuchu i machała wesoło nogami w powietrzu. Wiewiórka usiadła na przeciwko niej, a Charlotte dalej drapała ją za uszkiem. Zwierze było bardzo zabawne co bardzo rozśmieszało dziewczynę. Oparła głowę o rękę i patrzyła na zwierzątko.

Mistrz Gry - 2010-06-14 17:50:57


Wiewiórka przekrzywiła główkę patrząc na dziewczynę. Sama tajemnicza osoba dziewczyny zaintrygowała wiewiórkę, a teraz jeszcze drapała ją za uchem. W końcu i wiewiórka położyła się na ziemi, podsuwając łebek pod dłoń dziewczyny.

Edward Cullen - 2010-06-14 17:55:29

Przyglądał się niezwykłemu zjawisku. Zaczynał powoli wierzyć, że o takich to istotach opowieści słyszał. Wiedział, że powinien uciekać ale został wpatrując się w dziewczynę. Poruszył się lekko bo korzeń w plecy mu się wbijać zaczął i powoli wstał by ani pięknej istoty ani zwierzątka nie spłoszyć. Zaczął do nich podchodzić przystając co jakiś czas. Coś go przyciągało w tej kobiecie. Coś mu mówiło, że ona zaradzi jego zmartwieniom. Przystanął koło niej i uklęknął przed nią lekko muskając wiewiórkę ręką.

Charlotte - 2010-06-14 17:59:22

Widząc, że wiewiórka nada chce być rozpieszczana. Głaskała delikatnie jej rude futerko i uśmiechała się wesoło.
-Boże...ciekawa jestem ile Jasper tutaj wyrobi...ale byłyby śmiechy, gdyby zwiał
Zaśmiała się cicho z własnego pomysłu i spojrzała na wiewiórkę.
-A ty co do mnie miałaś jak siedziałam na drzewie.? Hmmm.?
Spytała wesołym głosikiem i palcem dotknęłam czubka jej noska.

Mistrz Gry - 2010-06-14 18:06:40


Zwierzątko czując czyjąś obcą ręke poderwało się i wcisnęło do Charlotty jak tylko blisko mogło, to dziwne ale dziewczynie już ufało a temu komuś jeszcze nie i o ile w ogóle kiedykolwiek zaufa. Teraz wiewiórka siedziała skulona i popiskiwała cichutko.

Charlotte - 2010-06-14 18:11:11

Podniosła się na kolanach i uniosła brwi do góry, patrząc na chłopaka. Wzięła wiewiórkę na ręce
-Co mi zwierzątko płoszysz.?
Spytała śmiejąc się cicho. Chłopak dziwnie śmiało do niej podchodził. Na pewno nie wiedział kim jest, ale jego zapach strasznie ją kusił. Miała ochotę go ugryźć i wypić z niego całą krew ale opanowywała się. Drapała wiewiórkę paznokciem.

Edward Cullen - 2010-06-14 18:12:44

- Płoszyć nikogo nie miałem zamiaru. Chciałem tylko ciepło drugiego stworzenia poczuć by zmyć żal z mego serca. Lecz widać zwierzęta nawet mnie nie akceptują. Cóż samemu na świecie jest bardzo ciężko. Ty przynajmniej masz kogoś komu ufasz i ten ktoś Ci bezpieczeństwo daje. - powiedział miękkim barytonem. Ten głos pieścił uszy swą melodyjnością i ciepłem lecz pobrzmiewający w nim żal lekko go zniekształcał.
- Kim jesteś o pani? Czyżbyś aniołem lub elfem była? - spytał dziewczyny patrząc na nią oniemiały.

Charlotte - 2010-06-14 18:16:22

Zaśmiała się cicho i przekrzywiła delikatnie głowę na bok. Uniosła brew do góry
-Nie...ani jednym ani drugim...
Powiedziała melodyjnym głosem. Słysząc co powiedział do zwierzęcia posmutniała nagle.
-A Tobie co się stało.? Nie wyglądasz na zadowolonego z życia...
Wstała i patrzyła na niego, czekając na odpowiedź.

Edward Cullen - 2010-06-14 18:22:02

- Zostałem sam na świecie. Moi rodzice umarli na tą grypę co podobno w powietrzu panuje. Mnie przed nią wybawili do dziadków na farmę wysyłając. Lecz teraz nawet nie wiem gdzie jestem i jak się tu znalazłem. Chciałem do swoich rodziców dołączyć ale choć wiele rzeczy próbowałem nic mi nie wychodziło. - mówił patrząc na dziewczynę spokojnym wzrokiem. Jego piwne oczy lśniły młodością a miękkie wargi kusiły swą czerwienią. Jego alabastrowa skóra napinała się gdy mówił a żyły pod nią pulsowały za szybko niż normalnie.

Mistrz Gry - 2010-06-14 18:26:33


Zwierzątko wtulało się z Charlotte drżąc ze strachu. Popiskiwało jeszcze, ale spoglądało już na chłopaka niepewnie

Charlotte - 2010-06-14 18:27:08

Słysząc chłopaka, zrobiło jej się go strasznie żal. Wiedziała jak to jest i to aż za dobrze. Puściła wiewiórkę na ziemię i przeczesała włosy palcami. nie wiedziała co powiedzieć żeby tylko nie pogorszyć jego samopoczucia. W końcu patrząc na niego się odezwała.
-No to nie za miło. Ja znam to uczucie i to bardzo dobrze. Kiedyś też rodziców straciłam tak więc wiem co czujesz. Nie wiem jednak dlaczego chcesz też odejść tam gdzie oni...nie powinieneś rezygnować z życia tak łatwo.
Powiedziała ciepłym głosem. Spuściła wzrok, aby nie zauważył jej czerwonych tęczówek.

Edward Cullen - 2010-06-14 18:32:30

- A co mi zostało z życia. Sam je spędzić to żadna radość. Lecz Gdyby ktoś mu sens nadał to z pewnością nie umiałbym zrezygnować z niego. Lecz takiej osoby nie ma. Choć może to i głupio brzmi ale czuję, że w śmierci spotka mnie spokój i znajdę jakiś sens. - powiedział patrząc na dziewczynę.  Widząc, że wiewiórka się go boi nie spoglądał na z zwierzątko.
- Masz dziwny i niespotykany kolor oczu o pani. - dodał nadal nie mogąc uwierzyć w jej piękno.

Charlotte - 2010-06-14 18:37:58

Odsunęła się od niego o krok i skrzyżowała ręce na piersi. Wiedziała że jeśli chłopak dowie się kim tak naprawdę ona jest, Maria by ją zabiła. Zaczęła kombinować aż w końcu coś wymyśliła.
-Najłatwiej jest się poddać...ale trudniej walczyć. Jeśli wybierzesz walkę, odnajdziesz też sens życia a ginąc...stracisz to życie. Nie wolisz żyć i umrzeć w swoim czasie tak jak pragnęliby twoi rodzice.?
Spytała patrząc ukradkiem na jego szyję. Nie mogła już prawie wytrzymać. Ostatkami sił powstrzymywała się od rzucenia się na niego.
-Ja...jestem zmęczona...i to od tego...
Powiedziała jakby nigdy nic.

Edward Cullen - 2010-06-14 18:42:00

- Jeśli zmęczenie się tak objawia to i moje oczy powinny czernią świecić. Lecz raczej dalej piwny kolor mają. Wiem, że niesamowita jesteś pani. Te oczy i Twa uroda nie są raczej przypadkiem. Jeśli w twojej gestii jest życie i śmierć proszę pokaż mi drogę, gdzie będę mógł żyć jak wojownik i sam dla siebie coś znaczyć będę. - powiedział wstając i podchodząc do niej. Ujął jej dłoń i lekki pocałunek na niej złożył nawet nie zaauważając chłodu jej skóry. Zmęczenie i troski robiły swoje.

Charlotte - 2010-06-14 18:49:32

Słuchając go, po prostu osłupiała. Nie wiedziała co teraz zrobić, nie zmieniłaby chłopaka w wampira a tym bardziej nie zabiłaby go. Była w punkcie zerowym. Jeśli go ugryzie, praktycznie życie mu zabierze tak samo jak gdyby się nim pożywiła. Pokręciła przecząco głową.
-Nie, nie mogę tego uczynić...może kiedy indziej będzie Ci to pisane, ale jak narazie nie ma mowy...moja uroda jest normalna jak u każdej innej kobiety.

Edward Cullen - 2010-06-14 19:02:30

- Widocznie piękno razem z mądrością przychodzi. Widzę, że ty choć możesz wiele dać wahasz się czy to zrobić. Gdyby ktoś tak piękny jak ty życie mi odebrał byłbym szczęśliwy lecz i wiele bym stracił gdybym nie mógł na Ciebie o pani patrzeć. - mówił przybliżając się do niej coraz bardziej. Jego mięśnie grały pod skórą gdy się poruszał a sprężysty krok był oznaką pewności siebie i swych decyzji. Nie wiedział czemu myślał, że dziewczyna się waha. Coś mu to mówiło. Wiedział, że walczy ze sobą. Jej spojrzenie wiele mówiło.

Charlotte - 2010-06-14 19:06:44

Spuściła wzrok i odsuwała się, kiedy on do niej podchodził. Wiedział kim ona jest.? A może błędnie interpretował jej wygląd.? Musiała się upewnić. Jej oczy przybrały barwę czerni a jad napłynął jej do ust. Ostatkami sił powstrzymywała się przed ugryzieniem go.
-A więc...kim według Ciebie jestem.?
Spytała cicho, lecz nadal jej głosy był niezwykle melodyjny.

Edward Cullen - 2010-06-14 19:13:51

- Jesteś aniołem pośród ciemności i panią śmierci pośród cierpienia. Jesteś istotą nie z tego świata. Piękną i groźną zarazem. - powiedział spokojnym głosem patrząc na nią z wyczekiwaniem. Nie wiedział czemu aż tak się wzbrania. Przecież jego skóra nie parzyła a każdy wręcz nerw pragnął śmierci. Czekał stojąc nieruchomo by coś zrobiła.

Charlotte - 2010-06-14 19:19:56

A jednak. Wiedział kim ona jest. Nie miała zamiaru tutaj stać i się męczyć.
-Nie boisz się mnie.? Mogę Cię zabić, możesz ginąc w niewyobrażalnych cierpieniach.
Powiedziała patrząc na niego z cierpieniem w oczach. Szykowała się do ucieczki, nie mogła tutaj stać spokojnie i go nie zabić. To było dla niej za trudne. Maria nauczyła ją zabijać przy każdej okazji, a taka właśnie okazja się natrafiła.

Edward Cullen - 2010-06-14 19:26:00

- Więc jednak trafiłem na piękną śmierć. Jeśli chcesz mnie zabić to zrób to szybko jeśli mi życie drugie podarować możesz byłbym szczęśliwy gdybym mógł na Ciebie patrzeć. To Twój wybór o piękna. A co do strachu przed tobą to gdzieżbym śmiał się bać tak pięknej istoty jaką ty jesteś. Nie boję się Ciebie. - powiedział cicho i spojrzał na nią bez strachu czy lęku w oczach. Stał i patrzył na nią jak na najpiękniejszy obraz jaki w życiu widział.

Charlotte - 2010-06-14 19:30:22

Pokręciła przecząco głową. Nie mogła tego zrobić, nie była w stanie.
-Przepraszam, ale nie mogę...niestety.
Powiedziała krótko i wskoczyła na drzewo. W wampirzym tempie przeskakiwała z gałęzi na gałąź aż w końcu zniknęła.

Edward Cullen - 2010-06-14 19:35:50

Spuścił głowę gdy zniknęła i znów usiadł pod drzewem. Samotność mu doskwierała a był tak blisko życia z rodziną. Tak bardzo chciał dołączyć do nich w lepszym świecie. Zawrócił pod drzewo przy którym siedział i położył się pod nim zwijając się z zimna. Choć był u kresu sił nie mógł zasnąć. Głód mu dokuczał a on sam nie wiedział co może zrobić by go zaspokoić.

Makenna Lionelle - 2010-06-14 21:03:34

Sama nie wiedziała co właściwie tu robi, lecz rodzinne strony opuściła jakiś czas temu. Chęć przygody, a może i poznania kogoś więcej przywiodły ją aż tu.
Biegła przez las, nie bacząc na to dokąd tak właściwie biegnie.
Lecz w pewnej chwili wyczuła w powietrzy woń, słodką woń pieszczącą jej zmysły.
Ruszyła w tamtym kierunku i właściwie nie sądziła, że natknie się na człowieka na swojej drodze, a ty proszę, niespodzianka.
Oparła się delikatnie o drzewo, opierając o pień swoją delikatnie wyglądającą bladą dłoń i spojrzała z zaciekawieniem na chłopaka, taksując ko krwistoczerwonym spojrzeniem.

Edward Cullen - 2010-06-14 21:43:45

Nie poruszył się. Leżał pod drzewem skulony z zimna i zmartwień. Nie wyczuł, że ktoś się mu przygląda. Był przybity i jakoś było mu wszystko jedno. Jego myśli krążyły wokół tego co się stało i wokół tego co mogło sie stać lecz teraz nie wiedział czy nadal chce być człowiekiem i umrzeć wtedy kiedy będzie mu sądzone.

Makenna Lionelle - 2010-06-14 22:09:04

Delikatnie, niemalże subtelnie przekrzywiła głowę na bok przypatrując się młodzieńcowi z nieskrywanym zainteresowaniem.
Było w nim coś intrygującego i jednocześnie irytującego, gdyż nikt jej jeszcze nie zignorował, on był pierwszy i nie wiedziała co sądzić.
Podeszła bliżej, tylko o kilka kroków, celowo łamiąc trzewikami kilka zeschłych gałązek.
Dłonie delikatnie oparła na swoich biodrach, tym samym przystanęła kilka metrów od chłopaka, delikatnie mrużąc swoje rubinowe oczy.

Edward Cullen - 2010-06-15 18:12:48

- Witaj pani. Co Cię tu sprowadza. Widzę, że też jesteś samotna i piękna. Mam na imię Edward. - powiedział i zapatrzył się na kobietę. Tak była piękna i tajemnicza. Najbardziej pociągały ją jej czerwone oczy. To było coś czego jeszcze nigdy nie widział. Usiadł przy drzewie i patrzył na nią bez lęku.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 19:57:23

Uśmiech zagościł na jej ustach gdy wreszcie została dostrzeżona.
- Nic mnie tu nie sprowadza, lecz jesli prawdę mam powiedzieć, nuda mnie tu przywiodła. - rzekła głosem otulając jego uszy niczym jedwabnym szalem.
Słowa 'samotna i piękna' cóż prawdziwe były, a zaprzeczyć czy przytakiwać w zamiarze nie miała.

Edward Cullen - 2010-06-15 20:02:01

- Czymże jest nuda w obliczu tragedii? Wiem, że jestem marnym na wietrze pyłem ale jak widzę piękną kobietę chcę jej towarzystwa dotrzymać i słów kilka z nią zamienić. - powiedział nie wstając. Siły go opuszczały a głód zaczynał doskwierać dość mocno. Serce jak szalone krew pompowało, że słychać go było na całej polanie.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 20:09:16

- Jakiejże tragedii? - spytała nieco zaintrygowana owym faktem.
Nerwowo nieco po ustach językiem przejechała, gdyż krew w jego żyłach krążąca racjonalne myślenie odbierać jej zaczynała.
- To niezwykle urocze i szlachetne z swej strony. - ponownie jedwab otulił uczy ów śmiertelnika.
Może nietaktem z jej strony było iż imienia swego nie zdradziła, ale po cóż miał je poznać, skoro śmierć niedługo, jego oblicze śmiertelne w swe objęcia go weźmie, by dać mu nowe, lepsze nadzieje na otaczającą go zewsząd przyszłość.

Edward Cullen - 2010-06-15 20:13:58

- Moi rodzice zmarli na grypę a ja do nich dołączyć pragnę. Lecz istota, która mogła to zrobić odeszła i pojawić się nie chce. Ale jeśli ty o pani potrafisz me serce ukoić chętnie i od Ciebie cios śmiertelny przyjmę. No cóż tak mnie matka i ojciec wychowali by każdemu chwilę rozmowy poświęcić. - mówił ciepłym barytonem zalewającym jej uszy. To była muzyka dla uszu każdej kobiety a on wiedział jak ten atut wykorzystać.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 20:24:46

Słuchała nad wyraz spokojnie, gdyż nie ruszało jej to, ale śmierć? Dla kogoś takiego jak on? Nie to była by hańba.
- Mogę zrobić dla ciebie coś o wiele lepszego. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem na swoich ustach.
W ułamku sekundy znalazła się przy nim, zmuszając go by o drzewo się oparł. Dłonie po obu stronach jego głowy oparła.
- Dam ci wybór, jakiego ja nigdy nie miałam. - rzekła ponownie jedwabiem uszy jego otulając.
- Chcesz zacząć życie od nowa?

Edward Cullen - 2010-06-15 20:38:47

- Gdyby tylko taka możliwość istniała chętnie bym z niej skorzystał ale nie wiem czy to co mi proponujesz jest w ogóle możliwe. Ale tak chcę zacząć życie od nowa. - powiedział patrząc na nią. Zdziwiła go jego siła i determinacja. Był przekonany, że dziewczyna mówi prawdę i wie co trzeba zrobić. Zamknął oczy i czekał na nieuniknione. Jego ciało zareagowało na dotyk jak kwiat, który nie miał wody. Niespodziewanie ożyło i po jego kręgosłupie dreszcz przeszedł.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 20:45:30

Uśmiech na jej ustach goszczący powiększył się jedynie gdy usłyszała odpowiedź chłopaka.
Chwyciła go za szczękę delikatnie, odchylając nieco jego głowę, by łatwiejszy dostęp do jego szyi mieć.
Dłoń na jego boku oparła i zęby w jego szyję wbiła, resztkami silnej woli hamując się by krwi jego nie skosztować.
W końcu oderwała się od niego, cofając się kilka króków w tył, dłonią usta swe wytarła.

Edward Cullen - 2010-06-15 20:59:50

Osunął się po drzewie tracąc świadomości i czując ulatujące z niego życie zamknął oczy. Łapał spazmatycznie oddech i wierzgał nogami by po jakimś czasie wszystko ustało. Przestał się ruszać a jego skóra zrobiła się bardzo blada. Leżał śpiąc jakby lecz słyszał też dziwny dźwięk. Jego własny krzyk bólu. Tak czuł rozdzierający ból. To co było tylko namiastką cierpienia teraz w nim ożywało. Ogień wewnętrzny go palił. Nie wiedział co sie z nim dzieje.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 21:09:04

Patrzyła na niego niewzruszona.
Była raczej dumna z siebie że go nie zabiła, przez przypadek, tak jak robiła to już wcześniej.
sama przysiadła niższej gałęzi czekając, aż w reszcie wszystko ustanie i spojrzy na otaczający go świat zupełnie nowymi oczami.

Edward Cullen - 2010-06-15 21:32:39

Ból powoli mijał a chłopak czuł, że każdy oddech jest dla niego mordęgą. W końcu ból i ogień zniknął z jego ciała a on otworzył czarne jak węgiel oczy. Ujrzał dziewczynę na drzewie i nie wiedział co się stało.
- Gdzie ja jestem i Co ty tu robisz o pani?. Czy aniołem jesteś z zaświatów po moją duszę przysłanym? - zasypał ją pytaniami gdy do jego nozdrzy doleciały zapachy wzmocnione przez nowe zmysły. Upajał się tym i czekał co też ona powie. Choć czuł, że słyszy jej myśli i bez jej słów.

Makenna Lionelle - 2010-06-15 21:39:22

Pełen szyderstwa uśmiech zagościł na jej ustach.
- Jesteś w lesie chyba, że wzrok cię zawodzi drogi chłopcze. - rzekła upajając się tym co widzi. Jakby zmienił się.
- Owszem, duszy już Ci brak. - złoty kosmyk za ucho odgarnęła, krwistych tęczówek z chłopaka nie spuszczając.

Edward Cullen - 2010-06-16 18:42:02

- Pani to wiem, że jestem w lesie bo zapach jego czuję. Te zapachy moje nozdrza bombardują lecz głód straszny czuję. Powiedz mi dlaczego tak się dzieje. I jak to duszy nie mam. Przecież żyję a każda żywa istota ją posiada chyba, że potępiona w jakiś sposób zostanie. - powiedział patrząc na nią i czekając na jej odpowiedź. Świadomość słyszenia myśli bardzo go irytował nie wiedział czy ma zwidy, czy rzeczywiście wzrok i zmysły mu wyostrzyły ale coś mu mówiło, że już nie jest człowiekiem. Nie doczekawszy się odpowiedzi wybiegł z polany i wiedziony węchem pobiegł w stronę interesujących go zapachów.

www.bakuganbattlebraweler.pun.pl www.technotec.pun.pl www.sonyericsson4ever.pun.pl www.caviapage.pun.pl www.coledylanzprouse.pun.pl